Co najczęściej psuje się w smartfonie?

Tak naprawdę w smartfonie może się zepsuć wszystko, a niektóre modele niektórych marek wręcz słyną z określonych usterek. Na przykład mój stary iPhone 4s miał zwyczaj „zasysania” wilgoci przez gniazdo słuchawkowe, tak że dwukrotnie musiałam wymieniać taśmę głośnika 😉 Ale najczęściej psującą się rzeczą jest – chyba to nikogo nie zdziwi – ekran, który uszkadza się zwykle w wyniku różnego rodzaju uderzeń, upadków itd. Ale psują się też gniazda ładowania oraz – pewnie ku zaskoczeniu wielu z Was – sama bateria. Dlatego dziś chciałabym wskazać Wam te najczęściej ulegające usterkom elementy i może podpowiedzieć parę rozwiązań.

Bateria u kresu żywota

Zacznijmy od mojego „konika”, czyli baterii. Niezwykle rzadko, ale zdarza się, że usterce może ulec nawet najlepsza bateria smartfonu. Skrajny przypadek to oczywiście „spuchnięcie” baterii. Mnie zdarzyło się raz, kilka lat temu, gdy oddałam swojego starego już Samsunga (modelu nie pamiętam), swojej młodszej siostrze. Samsungi zresztą miały taki niechlubny epizod w swojej historii, że bateriom zdarzyło się i wybuchać, ale na szczęście, już od jakiegoś czasu nie słyszałam o żadnej takiej wpadce. Tak czy owak – gdy bateria „puchnie”, czyli wybrzusza się, to niechybny znak, że właśnie kończy swój żywot i należy ją wymienić jak najszybciej.

Z mniej „spektakularnych” przypadłości to coraz szybsze rozładowywanie się baterii, którą intensywnie eksploatujemy. Tu, na blogu, radzimy często z tomArzem, jak dbać o baterię smartfonu, żeby służyła nam dłużej. Garść porad znajdziecie np. TUTAJ. Ale zdajemy sobie sprawę, że teoria swoje, a rzeczywistość często – swoje. Dlatego jeśli bateria padnie Wam całkiem, a telefon jeszcze daje radę, warto się rozejrzeć za tańszym zamiennikiem. Dlaczego? Są trzy powody:

  1.  kupione u sprawdzonych dostawców potrafią być równie dobre jak oryginał,
  2. sama wymiana baterii może kosztować od 80 do 200 zł, a rzadko potrafimy zrobić to sami,
  3. tańsze zamienniki są… tańsze! 😉

Uszkodzone gniazdo ładowania

Skoro przy baterii jesteśmy, to warto wspomnieć o kolejnej dość częstej usterce, mianowicie uszkodzeniach gniazda ładowania. Nic dziwnego, bo przecież – poza wyświetlaczem, o którym za chwilę – jest to chyba jeden z najczęściej eksploatowanych elementów smartfonu. W końcu ładowarkę podłącza się codziennie, a bywa, że i kilka razy dziennie 🙂

Tutaj muszę wspomnieć o czymś, o czym na pewno większość przeciętnych użytkowników smartfonów nie ma pojęcia. Mianowicie o tym, że znaczenie przy ładowaniu ma nawet to, jak się wówczas obchodzimy ze sprzętem „ładującym”. Wszystko, co zakłóci proces, wszystkie gwałtowne mechaniczne działania, jak np. nagłe szarpanie za kabel czy jego zbyt mocne naciągnięcie to dla gniazda ładowania nie lada zmagania 😉 I niestety, często je przegrywa.

Ale można zapobiegać przykrym skutkom w postaci uszkodzeń tego gniazda. I to w bardzo prosty sposób – staraj się nie korzystać ze smartfonu, kiedy go ładujesz. Negatywne rezultaty mogą być bowiem opłakane. I kosztowne. Cena wymiany uszkodzonego portu ładowania to zwykle około 100 zł, ale zdarza się – i to całkiem często – że nie można wymienić tylko tej części i wymiany wymaga cały układ albo – bywa i tak – cała płyta główna. A to już naprawdę droga impreza 🙂

Pęknięty lub uszkodzony ekran

To nie tylko najczęstsza, ale też najbardziej kosztowna w naprawie usterka. Jeśli musisz wymienić wyświetlasz smartfonu, licz się z kosztami od 100 do nawet 1500 i więcej złotych! Dlatego warto najlepiej jak to możliwe zabezpieczyć ekran i przed zarysowaniami, które w codziennej eksploatacji mogą zdarzyć się każdemu, i przed większymi uszkodzeniami.

Polecam, oczywiście, różnego rodzaju etui – najlepiej takie, które amortyzują ewentualny upadek (a jest coraz więcej takich, które jednocześnie są naprawdę ładne), a ponadto – zabezpieczenie całej powierzchni wyświetlacza. Nie, nie „naklejką”, która udaje szkło, ale prawdziwym szkłem hartowanym, które znajdziecie w naszej ofercie. Gwarantuję, że Wasz smartfon będzie wtedy naprawdę chroniony!

Unikaj wody jak… ognia

No cóż… o tym wspominałam już na początku. Niestety, smartfony, choć mają o wiele więcej zalet i funkcji niż nie-smartfony ;), mają też taki problem, że są znacznie mniej odporne na negatywne działanie wody. I nie wierzcie Apple’owi, że iPhone 7 jest wodoodporny. Mój kolega ostatnio boleśnie przekonał się o tym podczas wyprawy do Australii 😉

Skąd bierze się ten „wodowstręt” smartfonów? No cóż – z ich użyteczności i zalet właśnie. Bo przecież zabieramy je ze sobą i do kuchni (ja np. sczytuję sobie przepisy kulinarne), i do łazienki – mam w iPhonie Kindle’a, a w nim mnóstwo książek (!) A tam, niestety, narażone są na wodę, parę wodną i ogólnie – przykre wypadki, jak kąpiel w wannie (takie sytuacje też znam, chociaż na szczęście, nie z autopsji).

Na szczęście też, technologia idzie naprzód i serwisy coraz częściej oferują reanimację takich „popowodziowych” telefonów. Ale w tym wypadku, jeszcze bardziej niż we wszystkich wymienionych wyżej, lepiej zapobiegać niż leczyć. Wyprany czy wykąpany smartfon już nigdy nie będzie tym samym smartfonem, którym był wcześniej 😉

Anoda

Korzystanie z serwisu oznacza akceptację na pliki cookies oraz politykę prywatności. Więcej

Ciasteczka na stronie przenośne.pl umożliwiają Ci najlepsze z możliwych sposobów na przeglądanie naszej witryny. Jeśli wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ciasteczek, kliknij OK.

X